Jakiś czas temu jadąc na rowerze minęłam młodego chłopaka z kontrabasem. Zwróciłam na niego uwagę, ponieważ ze względu na duży rozmiar instrumentu, szedł najeżdżając częściowo na drogę dla rowerów.
Chwilę później spotkaliśmy się na pasach czekając na zielone światło, spojrzałam na jego twarz, która zachwyciła mnie przyjemnym uśmiechem. Wyglądał na szczęśliwego pomimo trwającej pandemii, w której raczej nie daje koncertów. Jestem przekonana, że wynika to z tego, iż robi to co kocha.
Jadąc dalej zaczęło mnie zastanawiać jak to było w jego przypadku, kiedy zakomunikował rodzicom, – „chcę żyć z gry na kontrabasie…”
Może miał farta, i urodził się w rodzinie grajków w której, rodzice z wielkim entuzjazmem i dumą przyjęli jego wybór.
A może było wręcz przeciwnie i musiał się zmagać z niechęcią rodziców do swojego wyboru. I wiele razy dzwoniło mu w uszach niczym dobitne bicie Zygmunta: „daj sobie spokój z tym kontrabasem, przecież tylko znani muzycy zarabiają dobre pieniądze. – O Lekarz, Prawnik, Architekt – no to są profesje prestiżowe a kontrabasista no weź…”
Rozmyślałam i uśmiechałam się do siebie na myśl, że chłopak wybrał tak jak mu serce podpowiadało i robi to z zamiłowaniem. Jaki świat byłby piękny gdyby każdy spełniał się w wybranym przez siebie zawodzie czy powołaniu, bez kalkulacji jak szybko zarobić pieniądze. Przecież jeśli jesteśmy szczęśliwi to przyciągamy dobre dla nas rzeczy, również dobra materialne.
„Szczęśliwe dziecko, to marzenie każdego rodzica.” – Tak się utarło mówić i tak ludzie mówią... A jak jest naprawdę…?
Może często bywa tak, iż nasze wyobrażenia co do przyszłości naszej pociechy to nic innego jak brak możliwości realizacji własnych marzeń i pragnień…? A może też zaspakajanie swoich ambicji, czy rozpaczliwą próbą przestrzegania jej przed grzechami naszej młodości…? Sądzimy, że ilość przeżytych lat i doświadczeń uprawnia nas do myślenia, iż to my wiemy lepiej co będzie dla niej dobre…
To chyba nie jest tak, że to my wiemy najlepiej, co dobre będzie dla naszego dziecka. Nie siedzimy w jego ciele czy umyśle, nie czujemy co ono czuje. Jestem pewna, że nie mamy dokładnie tych samych talentów i predyspozycji. Dajmy żyć naszym pociechom ich życiem.
Co możemy robić…?
Wspierać swoją obecnością, gotowością do rozmowy zawsze, kiedy tylko dziecko tego potrzebuje, słuchać, pytać i obserwować. Często powinniśmy także ukazywać i przybliżać mu różne możliwości i opcje, które oferuje nam dzisiejszy Świat…
Mając na względzie jedynie dobro naszego dziecka, winnyśmy ofiarować mu każdą chwilę, kiedy ono jej potrzebuje, a nie wtedy kiedy akurat my chcemy i możemy. Warto się nagiąć w stronę naszych Szczęść i czasem darować sobie jakieś zajęcie by wsłuchać się w ich potrzeby. Warto pamiętać, że kiedy dziecko jest w domu budujemy nasze relacje nie tylko na tu i teraz ale na całe życie.
Słysząc od naszej latorośli o pomyśle na swoje życie, nie zabijajmy jej z tropu, tylko dlatego, iż w naszym mniemaniu jest to bezsensowny, nie rokujące na przyszłość czy też nie ambitny plan. – Odpuśćmy sobie krytykę, weźmy oddech, policzmy do dziesięciu zanim powiemy co o tym myślimy.
Warto zrozumieć tą oczywistą oczywistość, że każdy z nas jest inny, każdy ma swoją własną percepcję świata i otaczającej rzeczywistości. No i właśnie to jest piękne, ta niepowtarzalność każdego z nas, która sprawia, iż wszelkie Istnienie Ludzkie ma swój unikalny sens i rytm…
Niech nasze pociechy same wybiorą swoją ścieżkę rozwoju zawodowego, który da im satysfakcję i poczucie samorealizacji życiowej. Niech to jest ich własny wybór!!!!
Pozwólmy ciągnąć dzieciom swoje kontrabasy z uśmiechem na twarzy...
Może dzięki temu kiedyś znajdziemy się na ich koncercie, jako ważny uczestnik i świadek narodzin Amadeusza. – Najlepszego, bo naszego… Klaskając przy każdym ich, choćby najmniejszym sukcesie, będziemy czuć niesamowitą dumę i radość, że to spod naszych skrzydeł wyrósł piękny łabędź…
Kontrabas wydaje piękny dźwięk wsłuchaj się w…. Ciągniesz swój…?
Monika Sawińska
Polecamy do posłuchania ciekawych utworów z kontrabasem w roli głównej ;-)